
Łączna kwota zadłużenia polskich gospodarstw domowych wynosiła ponad 712 miliardów zł pod koniec III kwartału 2021. W czasie pandemii Polacy nie tylko biorą kredyty hipoteczne na najwyższe kwoty w historii, ale też zaciągają ich bardzo dużo i wnoszą najwyższe jak do tej pory wkłady własne. W IV kwartale 2021 łączne zadłużenie z tytułu kredytów hipotecznych przekroczyło 500 miliardów zł.
Na wzrost samej kwoty miały wpływ takie czynniki jak spadek wartości pieniądza (inflacja) czy wzrost ceny mieszkań. 10 proc. wzrost wartości zadłużenia w ciągu 1,5 roku jest istotny, ale znacznie ciekawszy obraz polskiego rynku kredytów hipotecznych dają dane z poszczególnych kwartałów.
Na podstawie raportów AMRON-SARFiN możemy porównać wartość nowych umów kredytowych zawartych przez Polaków w czasie pandemii. Na wyniki z IV kwartału 2019 COVID-19 nie wpłynął. 15,7 miliarda w nowo zaciągniętych kredytach hipotecznych wynikało więc jak najbardziej z potrzeb rynkowych. W I połowie 2020 początki pandemii spowodowały krótkotrwałą panikę na rynku finansowym. Banki przyznawały kredyty mniej chętnie, a kredytobiorcy podchodzili z dystansem do zadłużania. Wartość nowych umów w II kwartale 2020 spadła wówczas do 13,4 miliarda.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Pod koniec 2020 mimo lockdownów, zamknięcia wielu sektorów gospodarki i światowej pandemii, wartość kredytów nie tylko wzrosła, ale nawet przekroczyła wartości z 2019. Prawdziwy boom nadszedł jednak w 2021. W II kwartale 2021 Polacy pożyczyli od banków ponad 22 miliardy w kredytach hipotecznych, zawierając rekordowe 67 tysięcy umów.
Wygląda na to, że podczas pandemii Polacy przekonali się do zaciągania kredytów hipotecznych i to masowo. W tym samym czasie wzrosła też wysokość przeciętnego kredytu hipotecznego z 277 tysięcy zł do 329 tysięcy. Różnica ta wynika przede wszystkim ze wzrostu cen mieszkań i domów.
Dane AMRON-SARFiN wskazują, że wkłady własne urosły także ze względu na zwiększony udział kredytów o wkładzie własnym wynoszącym 20-50% wartości nieruchomości. Kredytobiorcy uzbierali więc większe wkłady własne nie tylko kwotowo, ale i procentowo.
Co ciekawe, znacznie wzrósł odsetek kredytów zaciąganych przy co najmniej 20 proc. wkładzie własnym, a zmalał odsetek kredytów z 10 proc. wkładem własnym. W IV kwartale 2019 roku 42 proc. kredytów hipotecznych zostało udzielonych z wkładem własnym wynoszącym poniżej 20 proc. Rok później było to już tylko 34,6 proc., a w II kwartale 2021 jedynie 29,8 proc.
W tym samym czasie udział kredytów mieszczących się w zakresie 20-50 proc. wkładu własnego wzrósł z 36 proc. do ponad 50 proc. Odsetek kredytów zaciąganych z wkładem własnym powyżej 50 proc. (często kredyty na remont, a nie zakup nieruchomości) pozostał na podobnym poziomie.
- Rekordy na rynku kredytów mieszkaniowych zostały pobite tuż przed znacznym wzrostem ich kosztów. Kredytobiorcy byli jednak na tę sytuację dość dobrze przygotowani. Zbierając wyższe, 20 proc. i większe, wkłady własne, otrzymywali kredyty na lepszych warunkach. Dzięki temu nie powinni mieć trudności z ich spłatą nawet przy podwyższonych stopach procentowych – komentuje Michał Mucha ekspert rankomat.pl.