
2022 rok będzie należał do miast powiatowych, w których będzie rosła oferta nowych mieszkań. Również na tych rynkach realizowana będzie większość transakcji - wynika z raportu PZFD.
Jak czytamy w raporcie, na rynku mieszkaniowym, pomimo wysokiej konkurencji i presji na marżę deweloperską, nie obędzie się bez silnego wzrostu cen. Ten trend będzie głównie wynikał z czynników niezależnych od deweloperów, przede wszystkim inflacji i zmiany przepisów, które realnie przekładają się na koszty wytworzenia mieszkania. Na rynkach regionalnych względne koszty budowy odpowiadają za największy udział w cenie. Choć wzrost cen w kwotach bezwzględnych nie będzie tak duży, to procentowy już tak.
PZFD wyjaśnia, że brak działek w dużych miastach, przedłużające się procedury administracyjne (zwłaszcza w zakresie decyzji środowiskowych), sceptyczność urzędników i kolejne utrudnienia wynikające z przepisów rządowych determinują dalszy wzrost cen.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Związek dodaje, że na pewno nie uda się powtórzyć liczbowego wyniku z 2021 roku, ponieważ deweloperzy nie mają wystarczającej liczby mieszkań na sprzedaż.
W obecnej sytuacji, konieczne są zmiany przepisów pozwalające na zwiększenie dostępności gruntów celem ograniczenia wzrostu cen mieszkań. Ministerstwo Rozwoju zapowiedziało ułatwienia w przekształcaniu gruntów pousługowych w mieszkaniowe, co stało się dramatycznie pilne. Konieczne jest również rozwiązanie kwestii ograniczeń w budowie balkonów, tarasów i kondygnacji podziemnych.
PZFD prognozuje, że w całym 2022 roku ceny mieszkań wzrosną na poziomie 7-10 proc., przy czym będzie się on utrzymywał powyżej inflacji.
- O ile analiza uwzględnia prognozy inflacyjne oraz dalszy wzrost stóp procentowych (nawet do 4 proc. stopy bazowej), nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie i jaki będzie to miało wpływ na rynek mieszkaniowy - wyjaśnia Konrad Płochocki, wiceprezes PZFD.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.