
Aleksander Jankowski prowadzi autorską pracownię JIO, specjalizującą się w projektach kubatury i wnętrz wysokobudżetowych domów jednorodzinnych i apartamentów. Członek zarządu Stowarzyszenia Architektów Wnętrz opowiedział nam o etyce w pracy architekta, miejscu sztuki w projektach pracowni i wyzwaniach, stojących przed branżą.
Zawsze miałem w głowie przeświadczenie, że architekt to człowiek z misją. Na pewno nie jest to zawód, na który decydujemy się przypadkowo. Od samego początku niesie ze sobą przekonanie o zmianie świata na lepsze. Z perspektywy architektury oznacza to oczywiście zmagania z przestrzenią, zarówno w kategoriach estetycznych, jak i funkcjonalnych czy technicznych. Granic i łączących się zbiorów zasad, pozwalających projektować etycznie jest wiele, potrzeba jednak wielu lat, by je wdrożyć w życie. Rozumienie architektury przypomina mi czasem rozumienie sztuki i zawsze jest wielowarstwowe. Geniuszy na świecie mamy niestety niewielu, reszta po prostu musi się nauczyć idei odpowiedzialnej architektury. Czasem na przeszkodzie stają niestety banalne decyzje deweloperów czy zarządów wspólnot mieszkaniowych, które potrafią skutecznie psuć wspólną przestrzeń. Na nieszczęsną "pastelozę" współczesnych modernizacji architektonicznych narzekają nie tylko urbaniści czy historycy sztuki, ale także mieszkańcy i aktywiści, bo w ostatnich kilkunastu latach powstała masa tandety.
To oczywiste, ze nie mogą powstawać same ikony, ale średnia poziomu architektonicznego powinna cały czas być podnoszona – to też na szczęście się dzieje, niemniej wciąż w małym procencie. Kilkanaście lat temu ktoś powiedział, że w Polsce cieszy nas każdy nowy spektakularny budynek, zmieniający przestrzeń kluczowych obszarów miasta, tymczasem w Niemczech czy Francji zbliżony poziom może mieć prowincjonalny budynek poczty. Włosi, Hiszpanie czy Anglicy, są karmieni pięknem od samego początku na wielu płaszczyznach, nawet w najzwyklejszych obiektach czy detalach. Warto brać przykład z tych lepiej zorganizowanych państw. Kluczowe jest też jak najwcześniejsze rozwijanie wrażliwości estetycznej u naszych dzieci. Takie starania karmią zmysły i pozwalają żyć bardziej szlachetnie w dobie kiczu i globalizacji. Architektura powinna więc dotyczyć wszystkich, bo wszyscy z nią później żyjemy. Warto o tym pamiętać.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Od czterech lat działam aktywnie w SAW. Celem statutowym Stowarzyszenia jest uzmysłowienie architektom i klientom, jakie są zakresy kompetencji architekta wnętrz. Nie jest to wciąż zawód licencjonowany, co czasem oznacza wejście klienta na dziki rynek. Większość osób w SAW ma kilkunastoletnią praktykę w zawodzie. Te doświadczenia przekazujemy sobie wzajemnie z dużą otwartością i misją. Przez ostatnie lata architektura wnętrz, z całym pakietem licznych usług, wyodrębniła się jako specjalizacja w zawodzie architekta. SAW dąży do tego, by usankcjonować profesję architekta wnętrz jako odrębny zawód. Rynek będzie musiał się do tego odnieść. Nie boimy się budowania elitarności tytułu architekta wnętrz w najlepszym tego słowa znaczeniu. Kształtowanie przestrzeni, która nas otacza, powinno mieć przecież rangę wyjątkowości.
Od lat dosyć twardo stoję na stanowisku, że architekt wykonuje zawód usługowy. Niemniej w JiO traktujemy naszą pracę jako pewnego rodzaju misję stworzenia dla klienta kawałka lepszego świata. Jesteśmy uwrażliwionymi ludźmi, twórcami, ale nasze działania powinny być przede wszystkim profesjonalne i dawać jak najlepszy efekt inwestorom. W projektowanych wnętrzach ludzie później mieszkają, przestrzeń pracuje więc 24h na dobę. Życzenia właścicieli trzeba czasem przelać przez „przyjacielskie sito”, warto więc być po prostu mądrym doradcą. Część klientów pracowni JiO, to już kolejne pokolenia, ukształtowane plastycznie, wiedzące czego chcą, znające z domów rodziców moje podejście projektowe. Wytyczne klienta są zatem konieczne, musimy przecież poznać osobowość klientów. Przyjmuje je, a potem w sposób autorski przerabiam, by całość stanowiła profesjonalną, poprawną ergonomicznie, estetycznie i użytkowo przestrzeń do życia.
Jak najbardziej, powinniśmy szukać producentów „dalekowzrocznych”, kierować się ku materiałom tworzonym w oparciu o gospodarkę cyrkularną, powstałymi z poszanowaniem środowiska naturalnego. Efekty takich działań czasem są namacalne i widoczne natychmiast, czasem niematerialne, ale w moim odczuciu warto się starać. Cieszy mnie fakt, że firmy zaczynają coraz głośniej mówić o zmianach w technologii produkcji, zmniejszaniu emisji CO2 do atmosfery, recyklingu i energii odnawialnej, nie używając do tego greenwashingu. Rośnie też świadomość, że to, co zabieramy naturze, powinniśmy jej oddać.
To projekty, które są krokami milowymi mojego rozwoju. Projektujemy głównie bryły i wnętrza dużych rezydencji. Lubię w tych projektach to, że wielokrotnie są zwieńczeniem życiowego dorobku naszych klientów, pewnego rodzaju sygnaturą pozostawioną w przestrzeni. Razem decydujemy o wszystkich założeniach i detalach. Kompleksowe projektowanie i budowa takich obiektów to dość długi proces – zazwyczaj trwający kilka lat, ale w finale bardzo satysfakcjonujący. Wnętrza to jedno, ale dopiero ukończona bryła i zakomponowane wnętrza stanowią dla mnie kompletne dzieło. W naszej pracowni można mieć na szczęście obie usługi w standardzie.
Tak, jeżeli jej obecność wynika z człowieka, który mieszka w tym domu. Uważam, że sztuka nie jest przypisana do wnętrza, ale do człowieka i jego wrażliwości. Część naszych klientów ma już swoje liczne zbiory, które my na ostatnim etapie realizacji odpowiednio eksponujemy w przestrzeni. Największym autorytetem w tej kwestii jest moja żona Agata, która potrafi świetnie doradzić, zarówno przy doborze obrazów czy rzeźb, jak i innych obiektów designu.
Trendy są świetne, bo wnoszą świeżość. Przyglądam się oczywiście nowościom, ale pod koniec dnia biorę z nich tylko to, co jest bliskie mojemu spojrzeniu na rzeczywistość.