
Warszawiacy muszą pracować na metr kwadratowy mieszkania dwukrotnie dłużej od mieszkańców Poznania. Perspektywa własnego mieszkania dla młodszych pokoleń oddala się. W I kwartale 2021 roku doszło do załamania podaży na pierwotnym rynku mieszkaniowym w Warszawie.
To najważniejsze wnioski wynikające z raportu Stan obecny i zagrożenia rozwoju budownictwa w Warszawie, przygotowanego przez firmę doradczą JLL na zamówienie Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
- Załamanie podaży na rynku pierwotnym w Warszawie bezpośrednio prowadzi do wzrostu cen zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Stolica jest dziś w czołówce polskich miast, w których mieszkania cały czas drożeją. Statystyczny warszawiak na 1 mkw. mieszkania, który dziś kosztuje ok. 12 tys. zł, musi pracować aż 42 dni – mówi Grzegorz Kiełpsz, prezes PZFD.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Dodaje, że wszystko wskazuje na to, że lepiej nie będzie, przynajmniej w najbliższym czasie.
Autorzy raportu przewidują także dalszy znaczny wzrost cen mieszkań, który w latach 2023-2024 sięgnie nawet kilkudziesięciu procent i będzie dużo szybszy, niż prognozowany wzrost wynagrodzeń. W konsekwencji wzrostu cen mieszkań nastąpi dalszy spadek ich dostępności mierzonej relacją cen do dochodów.
- W Warszawie doszło do najgłębszego załamania podaży nowych mieszkań deweloperskich spośród sześciu największych miast Polski – mówi Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes JLL i jeden z autorów raportu. – W ciągu ostatnich pięciu lat oferta skurczyła się o połowę – do najniższego poziomu od 14 lat – dodaje Kirejczyk.
W ostatnich dwóch latach spadła liczba wydanych pozwoleń na budowę, tymczasem w normalnej sytuacji (…) powinna występować stała nadwyżka liczby mieszkań na pozwoleniach nad liczbą rozpoczynanych budów. Jest bowiem dość oczywiste, że nie wszystkie planowane inwestycje wchodzą w fazę realizacji - czytamy w raporcie. W żadnym z miast wyniki w 2020 r. nie były tak złe, jak w Warszawie.
- Mieszkania z rynku wtórnego nie zastąpią braków na rynku pierwotnym – mówi Konrad Płochocki, dyrektor generalny PZFD. – Po pierwsze, ich ceny rosną coraz szybciej w całej Polsce. Po drugie, już teraz na rynku wtórnym występują liczne patologie, które z czasem będą się pogłębiać. To na przykład skup lokali w celach spekulacyjnych przez tak zwanych flipperów, wykup dużych lokali mieszkalnych w celu podziału na mniejsze pod wynajem czy też pojawianie się lokali formalnie niebędących samodzielnym mieszkaniem i niespełniających podstawowych standardów – mówi Płochocki.
To wszystko oznacza, że Warszawa będzie tracić zdolność zatrzymywania i przyciągania ludzi najbardziej utalentowanych, kreatywnych, kluczowych dla dalszego rozwoju i tworzenia pozytywnego wizerunku miasta. Możemy spodziewać się spadku atrakcyjności Warszawy wśród inwestorów, którzy wybiorą inne polskie miasta lub metropolie w regionie Europy Środkowej.
- Już teraz widoczny jest odpływ części mieszkańców i mieszkanek z metropolii do lokalizacji podmiejskich, co dla Warszawy oznacza utratę części dochodów, większe korki, więcej wycinanych lasów podmiejskich. Z czasem zjawisko to będzie się tylko nasilać – mówi Płochocki.
Zdaniem autorów raportu taka sytuacja na warszawskim rynku mieszkaniowym to w dużej mierze wynik polityki władz miasta, czyli zbyt wolnego tempa uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz opieszałości procedur administracyjnych. Pomóc mogłaby długoletnia strategia rozwoju sektora mieszkaniowego w skali aglomeracji, podkreślają specjaliści.
Sposobem może być zwiększona podaż terenów mieszkaniowych w Warszawie oraz przyspieszenie procedur administracyjnych.
– Miasto, wspólnie z deweloperami, pracodawcami i przedstawicielami różnych grup mieszkańców, a także najważniejszymi dysponentami terenów rozwojowych w mieście i poza nim, powinno wypracować długoletnią strategię rozwoju sektora mieszkaniowego w skali aglomeracji – czytamy w raporcie.