
Rynek nieruchomości nie doświadczył w tym roku wakacyjnej przerwy i wciąż prosperuje na najwyższych obrotach. Ceny są wysokie i wiele wskazuje na to, że jeszcze długo takimi pozostaną. Rośnie nie tylko popyt na mieszkania, ale również inflacja oraz ceny materiałów budowlanych.
Zgodnie z danymi udostępnionymi przez NBP, ceny mieszkań w Polsce są obecnie o 10 proc. wyższe, niż miało to miejsce jeszcze rok temu. W ciągu samego tylko ostatniego kwartału ceny nowych lokali wzrosły o 2 proc., a lokali używanych o ponad 5 proc. Te zmiany są skutkiem wspomnianego wcześniej wzrostu inflacji oraz rosnącego popytu. Według danych portalu Morizon.pl największe zmiany w stosunku rocznym odnotował Lublin - mieszkania podrożały tam aż o 17,2 proc. i kosztują obecnie 7 946 zł za metr kwadratowy. Za nim uplasował się Kraków (wzrost o 11,6 proc. i 10 918 zł za mkw.), Łódź (wzrost o 11 proc. i 6 468 zł za mkw.), Warszawa (wzrost o 11 proc. i 12 656 zł za mkw.) oraz Szczecin (wzrost o 10 proc. i 7 241 zł za mkw.).
- Rynek mieszkaniowy wciąż jest bardzo rozgrzany. Popyt na lokale przewyższa podaż, a to skutkuje systematycznym wzrostem cen. Na horyzoncie nadal nie widać klarownych znaków zwiastujących zmianę tego trendu. Trudno więc spodziewać się rychłego spadku cen - mówi Marcin Drogomirecki, ekspert rynku nieruchomości z serwisu Morizon.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
CZYTAJ TEŻ: NA TAŃSZE MIESZKANIA NIE MA CO LICZYĆ
Deweloperzy głównych przyczyn wzrostów cen nieruchomości upatrują w windujących cenach materiałów budowlanych.
- Jednym z najważniejszych powodów wzrostu cen mieszkań są rosnące koszty materiałów budowlanych. Dla przykładu, cena stali zwiększyła się w tym roku o 100 proc., podobnie jak cena styropianu. Pamiętajmy, że to nie jedyne podwyżki, bo niemal wszystkie materiały budowlane drożeją z miesiąca na miesiąc. Poza tym pojawiają się też problemy z ich dostępnością. Wszystko to sprawia, że budowa inwestycji mieszkaniowej to dziś ogromny wydatek - mówi Grzegorz Woźniak, prezes spółki Quelle Locum.
Pomimo systematycznych wzrostów cen, zainteresowanie nowymi lokalami utrzymuje się na wysokim poziomie. Przyczyn stale rosnącego popytu jest wiele, ale najważniejszą z nich jest rosnąca inflacja oraz związany z nią strach Polaków przed utratą oszczędności. Nieopłacalne lokaty bankowe prowadzą do sytuacji, w której wiele osób decyduje się ulokować swoje pieniądze na rynku nieruchomości i to właśnie w nim upatrują szansy na przyszły zysk.
- W czasach wysokiej inflacji oraz nikłego oprocentowania lokat to mieszkania są postrzegane jako najbezpieczniejsze miejsce do deponowania swoich środków. W naszej inwestycji Greendustry Zabłocie jest to zjawisko powszechne. Coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania właśnie w celach inwestycyjnych, by chronić kapitał przed spadkiem wartości - mówi Grzegorz Woźniak.
Na obecną kondycję branży mieszkaniowej prawdopodobnie duży wpływ miał swoisty efekt “nadrabiania zaległości”, który rozpoczął się wraz z nadejściem 2021 roku. Sytuacja pandemiczna zaczynała się wtedy powoli stabilizować i największe banki powróciły do udostępnienia kredytów z mniej więcej 10 proc. wkładem własnym. Następnie zaczęła wygasać trzecia fala Covid-19. Polacy postanowili więc zrealizować swoje marzenia o zakupie własnego lokum, które wcześniej przez długi czas odkładali, z uwagi na trudną sytuację finansową oraz niepewność spowodowaną wybuchem epidemii.