
Eksperci REAS potwierdzają, że okres boomu na rynku mieszkaniowym mamy już za sobą, jednak pozostają umiarkowanie optymistyczni co do prognoz. Trzy kwartały 2018 pokazały słabsze wyniki, zarówno po stronie podaży jak i popytu, ale sytuacja jest stabilna i nie zwiastuje tąpnięcia sprzed 10 lat. – To nie był słaby rok – mówiła podczas spotkania prasowego ekspertka Katarzyna Kuniewicz. Ceny za to rosną i raczej nic nie zapowiada spadku tego trendu, choć maleje też przyzwolenie kupujących na wywindowane stawki.
W trzecim kwartale 2018 r. sprzedaż spadła w porównaniu kwartalnym 9 proc. w skali rocznej aż 19 proc. Dane dotyczą transakcji na 6 największych rynkach deweloperskich w Polsce (w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi). Od momentu rynkowego szczytu, który przypadł w IV kwartale 2017 r. – kwartalny wolumen transakcji na tych rynkach zmalał do 14,2 tys.
Katarzyna Kuniewicz, partner w REAS kierująca pracami Zespołu Badań i Analiz Rynku komentowała, że mimo systematycznych spadków to nie był słaby rok, a spadki po rekordach były do przewidzenia, czwarty kwartał powinien być porównywalny z trzecim, ceny raczej będą rosły, oferta powinna być trochę lepsza. Podażowo prezentuje się o 10 proc. mniej niż 2017, 6 proc. mniej niż 2016, oferta może wrócić do poziomu z 2014.
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
- Największy, bo blisko 30 proc. spadek odnotowano w Łodzi, gdzie liczba transakcji wyniosła „zaledwie” 0,9 tys. Dla deweloperów działających na tym rynku było to tym boleśniejsze, że Łódź, która późno zaczęła nadrabiać straty w stosunku do reszty „stawki” przez ostatnie kwartały opierała się spadkom, a II kwartał 2018 r. był najlepszym kwartałem sprzedaży w historii tego miasta. Niewiele mniejsze spadki zaliczyły Poznań (-27 proc.) i Wrocław (-20 proc). Jedynym rynkiem, który poprawił wyniki sprzedaży w stosunku do rezultatu z końca czerwca było Trójmiasto (+6,4 proc) - analizowali poszczególne rynki eksperci REAS.
- Winą za te gorsze wyniki należy obarczyć przede wszystkim rosnące ceny. – mówiła Katarzyna . – Choć dynamika wzrostów w ostatnim kwartale nie była już tak wysoka, to poziom cen ofertowych, który został osiągnięty, stał się dla wielu nabywców – zwłaszcza tych w segmencie popularnym - nieosiągalny. Tym bardziej, że nie mogą oni liczyć na żadne dodatkowe wsparcie w finansowaniu zakupu, jak chociażby to, którym jeszcze niedawno był MdM.
Kazimierz Kirejczyk, prezes zarządu REAS potwierdzał powody niższej sprzedaży: były to oczywiście ceny mieszkań, które z kolei rosą ze względu na ceny gruntów, wykonawstwa, kosztów finansowania, a le także przez niską podaż. Klienci, którzy chcieli kupić mieszkania nie znaleźli dla siebie oferty, część przesunęła się na rynek wtórny, część wstrzymała decyzje. Spadek sprzedaży to też negatywny efekt programu MdM, bo "wysysał" rynek z przyszłości i pojawiła się luka.
W porównaniu do cen sprzed roku największą różnicę widać w Warszawie (+14,0 proc.) i Wrocławiu (+13,6 proc.). W Łodzi wzrost wyniósł 9,3 proc., w Poznaniu 7,1 proc., a w Trójmieście 7,0 proc.. Najmniej podrożały mieszkania w Krakowie (+5,2 proc.).
Ceny rosną, a skłonność nabywców do zwiększania wydatków wcale za tym nie idzie, co pokazują badania preferencji nabywców prowadzone przez REAS we współpracy z OBIDO. W porównaniu z grudniem 2017 r. uśredniona deklarowana kwota maksymalna zakupu spadła niemal w każdej z analizowanych grup. Deklaracje zmieniają się, klienci pokazują, że nie kupią wszystkiego za oferowane im ceny.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.