
Paula Kukołowicz z zespołu strategii w PIE podkreśliła, że według cytowanego w raporcie badania Instytutu, koszty chaosu przestrzennego są odczuwane przez większość Polaków. "Chaos przestrzenny i rozproszona zabudowa zwiększają nasze potrzeby transportowe - musimy dalej i dłużej jeździć na przykład do pracy czy placówek opiekuńczo-edukacyjnych" - wyjaśniła. Zwróciła uwagę, że 45 proc. mieszkańców stref podmiejskich najczęściej wskazuje na "zbyt słabe skomunikowanie ich miejsc zamieszkania". W największych miastach odsetek osób nisko oceniających dostępność transportową spada do 14 proc.
Jak wyjaśniła ekspertka, na obszarach z rozproszoną zabudową niemożliwe jest zorganizowanie skutecznego transportu publicznego; jednocześnie częściej korzysta się tam z prywatnych środków transportu. "Skutkuje to korkami i znacznymi stratami czasu" - zauważyła. Dodała, że nawet w największych miastach odsetek osób dojeżdżających do pracy samochodem jest wysoki - wynosi 37 proc. w porównaniu do 56 proc. dla wszystkich mieszkańców miast.
Jednocześnie skutki wzmożonego ruchu drogowego są tym, co bardzo Polakom przeszkadza. "Z naszego badania wynika, że hałas uliczny, zła jakość powietrza, korki oraz brak miejsc parkingowych na co dzień obniżają jakość ich życia" - podsumowała Kukołowicz.