Szczecin poszukuje miejsc zakwaterowania dla uchodźców z Ukrainy

Szczeciński magistrat prosi o zgłaszanie się osób, które mogłyby udzielić schronienia uciekającym przed wojną na Ukrainie. Miasto prowadzi bazę zakwaterowania.

Autor: Pap 23 marca 2022 09:04

"Wraz z liczbą przybywających do Szczecina uciekinierów wojennych z Ukrainy rośnie zapotrzebowanie na długoterminowe zakwaterowanie. Szczecinianie otworzyli swoje serca oraz domy, a wielu Ukraińców już znalazło u nich schronienie. Bazę zakwaterowania prowadzi również Urząd Miasta. Dzięki niej bezpieczne schronienie w szczecińskich domach znalazło już ponad 100 uchodźców" - poinformowała Paulina Łątka z biura prasowego magistratu.

Uchodźcy poszukujący lokum mogą zgłaszać się do Centrum Pomocy Szczecin Ukrainie przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie 4, w którym - jak zapewnia magistrat - "pracownicy i wolontariusze rozpoznają ich sytuację, a następnie spróbują dobrać ofertę ze zgromadzonej bazy".

Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Miasto apeluje też do szczecinian, którzy mają możliwość udostępnienia potrzebującym swojego lokum, o zgłaszanie się do Urzędu Miasta - chodzi o zakwaterowanie na co najmniej kilka miesięcy. Na stronie szczecinukrainie.szczecin.eu dostępny jest formularz, który należy wypełnić.

O tym, że warto pomóc uchodzącym przed wojną, przekonuje pani Kinga, która przyjęła pod swój dach młodą matkę z dwoma synami.

"To była jedyna słuszna decyzja. Nie potrafiłam tylko siedzieć i obserwować to, co się dzieje. Porozmawialiśmy z synem, z partnerem i zdecydowaliśmy, że pomożemy, na ile się da" - podkreśliła w rozmowie z PAP.

Jak mówiła, gdy tylko usłyszała o wybuchu wojny, chciała sprowadzić do Polski mamę dziewczyny swojego syna, Inny. Pomimo prób nakłonienia jej do wyjazdu, kobieta zdecydowała się jednak zostać na Ukrainie i doglądać domu w obawie przed kradzieżami. Z Inną skontaktowała się za to jej koleżanka - Violetta, która blisko dwa tygodnie temu po długiej podróży z synami w ścisku i tłoku dotarła z Połtawy w środkowo-wschodniej Ukrainie do Szczecina. Mieli ze sobą walizkę i dwa niewielkie plecaki.

"Naszego miasta wprawdzie nie dosięgły jeszcze bomby, ale nie było pracy, brak towarów w sklepach, nie można było nawet kupić chleba. Gdybym teraz nie wyjechała, nie wiem, czy później byłaby taka możliwość" - dodała. Na Ukrainie został jej mąż, który nalegał na to, aby Violetta wyjechała wraz synami.

Jak mówi, chce zostać w Polsce i pracować, i aby jej dzieci chodziły do szkoły - w Ukrainie ze względu na pandemię, a później wojnę szkoły były zamknięte, a chłopcy stracili wiele czasu na naukę. "Nie wiem, co będzie w Ukrainie po wojnie. Nie wiem, czy to się szybko skończy" - mówiła Violetta. Dodaje, że chciałaby, aby do Polski dojechał także jej mąż, gdy to będzie możliwe.

Podkreśla, że jest bardzo wdzięczna i nie może się nadziwić, jak bardzo Polacy jej pomagają. O swojej gospodyni mówi, że to skarb. Ta z kolei opowiada o swoich gościach w samych superlatywach.

"Viola zapisała się na listę chętnych na kurs polskiego. Bardzo szybko znalazła pracę, nie chce przyjmować niczego za darmo. I koniecznie chce wynająć mieszkanie, na przykład kawalerkę. Z tym jednak jest duży problem, w mieście nie ma właściwie mieszkań na wynajem. Pomagamy, jak możemy, ale w tym zakresie jest bardzo trudno" - stwierdziła.

"Mamy grono ludzi, którzy wspierają Violę i chłopców - jedni dają pieniądze, inni pomagają czynem, jeszcze inni doradzą, gdzie udać się w jakiej sprawie. Na pewno pomogą też, gdy znajdzie się mieszkanie" - powiedziała szczecinianka.

Podobał się artykuł? Podziel się!

SŁOWA KLUCZOWE

REKOMENDOWANE DLA CIEBIE

SPOŁECZNOŚCI

House Market: polub nas na Facebooku

Obserwuj House Market na Twitterze

RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych