
Już w ostatnim kwartale 2021 roku, ale też w 2022 roku na spadek popytu ze strony potencjalnych kredytobiorców wpływają i wpływać najpewniej będą podwyżki stóp procentowych. Już dziś ich efektem jest wzrost raty złotowego kredytu mieszkaniowego o około 25 proc. (względem sytuacji z września). W związku z tym, że kredyty podrożały, to doszło do spadku zdolności kredytowej. Trzyosobowa rodzina dysponująca dwiema średnimi krajowymi, która jeszcze we wrześniu mogła zadłużyć się na 700 tysięcy złotych, dziś może pożyczyć nawet o 100-150 tysięcy złotych mniej.
Z drugiej strony na wartość udzielonych kredytów w 2022 roku powinna dodatnie oddziaływać spodziewana dobra sytuacja na rynku pracy, rządowy program kredytów bez wkładu własnego, inflacja, przed którą część rodaków będzie szukała ochrony na rynku mieszkaniowym, a także dalszy (choć wolniejszy niż w 2021 roku) wzrost cen mieszkań.
Skoro już o cenach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o rekordach, z którymi mamy do czynienia w tym obszarze. Niestety dane spływają z tego rynku ze sporym opóźnieniem, dlatego dziś dysponujemy wciąż niepełnymi informacjami za trzeci kwartał. Najświeższe dane przygotowane przez NBP sugerują, że we wszystkich miastach wojewódzkich stawki poszły w górę i w prawie wszystkich ceny są najwyższe w historii (przynajmniej w ujęciu nominalnym, a więc bez korygowania ich o inflację). Najmocniej w ciągu roku mieszkania zdrożały w Krakowie i Wrocławiu. Tu stawki poszły w górę o 1200-1300 złotych w przeliczeniu na metr. Bardzo mocno ceny wzrosły też w Zielonej Górze, która tradycyjnie należała do grona najtańszych miast wojewódzkich. Ostatnie 12 miesięcy przyniosły tam podwyżkę o prawie tysiąc złotych w przeliczeniu na metr. Są to jednak przypadki skrajne. Bardzo często mieszkania w miastach wojewódzkich drożały w horyzoncie rocznym o około 400-600 złotych w przeliczeniu na metr. Dotyczyło to Białegostoku, Gdańska, Katowic, Kielc, Łodzi, Olsztyna, Rzeszowa, czy Warszawy.
Najmniejsze podwyżki zanotowaliśmy natomiast w Opolu (o około 350 złotych za metr) oraz w Poznaniu, gdzie stawki niemal nie wzrosły. Rok przyniósł bowiem tu podwyżkę o symboliczne 22 złote w przeliczeniu na metr.
I choć może to być dla wielu osób szokujące, to co prawda stawki za metr mieszkania w dużych miastach są najwyższe w historii, to w ujęciu realnym wciąż nie osiągnęliśmy jeszcze rekordów z 2007 roku. Wszystko dlatego, że za 100 złotych w 2007 roku można było kupić znacznie więcej niż dziś. Gdyby uwzględnić wspomniany spadek wartości pieniądza przez 14 lat, to okazałoby się, że w dużych miastach realne ceny mieszkań wciąż są o kilka procent niższe niż w 2007 roku. Gdyby tego było mało, to i zarobki rodaków są zupełnie inne niż przed laty. Ważone zatrudnieniem przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach w trzecim kwartale 2007 roku można szacować na około 2879 złotych miesięcznie (brutto). W trzecim kwartale 2021 roku było to ponad dwa razy więcej (5846 złotych brutto miesięcznie).
CZTAJ TEŻ: PROJEKTY MIESZKANIOWE OGŁOSZONE W 2021 ROKU
Rosnące ceny mieszkań przekładają się na przychody generowane przez firmy deweloperskie. W tym obszarze w 2021 roku rekord także jest już właściwie przesądzony. W 2021 roku deweloperzy z 7 największych miast powinni sprzedać około 65-67 tysięcy mieszkań. Byłby to wynik o jedną czwartą lepszy niż przed rokiem. Gdyby tego było mało, to w bieżącym roku deweloperzy sprzedawali przeciętne „M” po cenie o około 10-15 proc. wyższej niż przed rokiem. W sumie więc tegoroczna sprzedaż firm działających w największych miastach może być nawet aż o 35-40 proc. wyższa niż przed rokiem. Byłby to też bez wątpienia najlepszy wynik w historii firm budujących mieszkania w Polsce.
Autor: Bartosz Turek, HRE Investments