
Akcja sadzenia pierwszego miejskiego lasu kieszonkowego w Polsce ściągnęła na działkę przy ulicy Milczańskiej na Ratajach ponad tysiąc poznaniaków. W ruch poszły łopaty, szpadle i w ciągu dwóch dni wsadzili tam na niewielkiej powierzchni ponad 1,5 tysiąca drzewek i krzewów. Wydarzenie zorganizowane przez poznańską firmę UWI Inwestycje miało charakter rodzinnego ekopikniku z warsztatami edukacyjnymi.
Tak naprawdę w weekend przy Milczańskiej poznaniacy zasadzili trzy lasy kieszonkowe o łącznej powierzchni 600 metrów kwadratowych. W sobotę dwa mniejsze i w niedzielę jeden większy. Każdy z nich został stworzony z tych samych rodzimych gatunków drzew i krzewów takich jak dąb, lipa, sosna, jarzębina, grab, głóg, klon, topola, kalina czy wierzba. Nie zabrakło również drzewek owocowych np. gruszy i jabłoni. Drzewa były sadzone bardzo gęsto, w odstępach co około 60cm. W bliskim sąsiedztwie nie mogły być lokowane drzewa i krzewy tego samego gatunku. W tym tkwi tajemnica sukcesu mikrolasów, które dzięki takiemu nietypowemu sposobowi sadzenia rosną nawet do 10 razy szybciej niż te sadzone metodą tradycyjną.
CZYTAJ TEŻ: EKOLOGIA W CENTRUM DZIAŁAŃ DEWELOPERÓW
Szukasz terenów inwestycyjnych? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
- Drzewa spokojnie mogą splątać się ze sobą, nic im się nie stanie. W tym ekosystemie obowiązują prawa natury, tutaj nie sadzimy pod linijkę. Ale w tym szaleństwie jest metoda – zapewnia edukator przyrodniczy Kasper Jakubowski z Fundacji Dzieci w Naturę, pomysłodawca akcji. – Ponieważ mikrolas znajduje się między blokami mieszkańcy sami będą mogli obserwować, jak rośnie. Dla dzieci takie żywe laboratorium to realna wartość. To miejsce, w którym mogą uczyć się szacunku do przyrody i poznawać mechanizmy, jakie w niej panują. Spodziewamy się, że już w pierwszym roku przyrost drzew będzie bardzo wyraźny. Za trzy lata dzieciaki będą mogły spróbować, jak smakuje dzika jabłoń czy grusza - przewiduje.
Koncept lasów kieszonkowych nie jest nowy, bowiem wymyślony aż ponad 50 lat temu przez japońskiego botanika Akiro Miyawakiego, ale w Polsce dotychczas zupełnie nieznany. Ten zasadzony w weekend przy Poznaniu jest pierwszym takim miejskim mikrolasem w kraju.
- W pomyśle lasów kieszonkowych, z którym przyszedł do mnie Kasper Jakubowski najbardziej spodobało mi się to, że w ich sadzenie angażujemy poznaniaków. Dzięki temu wspólnie, małymi krokami możemy zmieniać Poznań. Oczywiście to dopiero pierwszy mikrolas, ale liczę, że już niebawem pojawi się u nas ich więcej - mówi Małgorzata Puchyła, prezes UWI Inwestycje. - W naszym mieście jest mnóstwo miejsc, w których można sadzić mikrolasy. Wystarczą tereny o wielkości boiska lub kortu tenisowego, lub nawet mniejsze. Rozmawiamy z innymi firmami zrzeszonymi w poznańskim oddziale Polskiego Związku Firm Deweloperskich, aby również postawiły na lasy kieszonkowe. Jeśli każda z nich zasadzi rocznie choć jeden mikrolas to za kilka lat w Poznaniu będziemy mieli ich kilkadziesiąt – podkreśla.